DSC_0369

Wywiad z Hanią Szajn, absolwentką Międzynarodowego Liceum Ogólnokształcącego we Wrocławiu i Dwujęzycznej Szkoły Podstawowej ATUT przeprowadziliśmy on-line w dniu 16 marca 2021. Hanna ukończyła naszą szkołę roku 2019, a w momencie przeprowadzania wywiadu jest studentką University of Manchester w Wielkiej Brytanii.

Na zdjęciu obok – Hanna podczas Graduation Ceremony 2019, czyli ceremonii wręczenia dyplomów absolwentom Programu Matury Międzynarodowej w naszej szkole.

Fundacja Edukacji Międzynarodowej (FEM): Dzień dobry, Haniu, dziękuję, że zgodziłaś się podzielić swoimi doświadczeniami studenckimi i refleksjami jako absolwentka szkół FEM. Powiedz proszę, na jakiej uczelni i na jakim wydziale obecnie studiujesz?

Hania Szajn (HS): Dzień dobry, jestem studentką biologii molekularej na University of Manchester – wydział School of Biological Science and Molecular Biology with the Industrial Placement.

FEMDlaczego Twój wybór padł akurat na tę uczelnię i ten kierunek?

HS: Wybrałam Manchester nie ze względu na pozycję w rankingach uniwersytetów, ale przede wszystkim dlatego, że uczelnia znana jest z bardzo dobrych laboratoriów, a studenci mogą liczyć na zdobycie praktycznych doświadczeń. Wiedziałam, że Manchester ma sporo funduszy, by zapewnić studentom dostęp do licznych laboratoriów, szerokiego spektrum technik i dobrego, drogiego sprzętu.

Szybko okazało się, że było warto. W trakcie wywiadów na „placement” (staż – przyp. red.), zauważyłam, że zwracano uwagę w moim CV na fakt, że zdobyłam już praktyczne doświadcza w uniwersyteckich laboratoriach.

Druga rzecz, która skłoniła mnie do wyboru University of Manchester, to fakt, że ta uczelnia oferuje wąsko wyspecjalizowane kierunki, jak genetyka, molekularna biologia, biologia rozwojowa. To mnie zachęciło. Wiedziałam, że nie będę musiała podejmować tam kursów, którymi nie byłabym zainteresowana.

FEM: Skąd czerpałaś informacje o tym, czym dysponuje uczelnia i jakie warunki studiowania oferuje?

HS: Ze strony internetowej uniwersytetu, z części poświęconej danemu kierunkowi. Jest tam opisane szczegółowo, czego się spodziewać, jakie działy są realizowane, jakie testy, jakie prace grupowe, jakie typy tematów nawet wewnątrz danego działu tematycznego.

FEM: To oznacza, że musiałaś zrobić zestawienie ofert różnych uniwersytetów i to właśnie te szczegółowe dane zdecydowały o wyborze uczelni.

HS: Tak właśnie było. Dla mnie było to istotniejsze niż reputacja uczelni. To był dobry wybór, bo choć rozważałam opcję pójścia na bardziej renomowany uniwersytet, który notowany jest wyżej w rankingach, uznałam że warto wybrać uczelnię, gdzie interesujący mnie kierunek jest wąsko wyspecjalizowany. Wiedziałam, że idąc do Manchesteru będę studiować tylko i wyłącznie to, co mnie naprawdę interesuje.

FEM: To ważne, co mówisz, bo często kierujemy się opiniami innych, decyzjami kolegów, a tutaj musiałaś pójść znacznie głębiej w rozeznaniu swojego wyboru.

HS: Tak. Wydaje mi się, że to jest najbardziej opłacalne. Zwłaszcza, jeśli chodzi o ”undergrad” (undergrad studies = licencjat – przyp. red.). Jeśli komuś zależy na dalszej karierze naukowej, zdobyciu tytułu magistra i dalszych studiach doktoranckich oraz na pozostaniu na uczelni, musi brać pod uwagę renomę uczelni. Wówczas oczywiście rankingi są ważne. Ale jeśli chce się mieć dobre oceny ze studiów na poziomie „undergrad”, to trzeba studiować to, co się lubi.

FEM: Trafiasz teraz na staż do jednego z najbardziej prestiżowych laboratoriów świata? Jakie perspektywy otwiera przed Tobą ta sytuacja? Czy rozważałaś też propozycje innych stażów?

 HS: Tak, będę realizowała staż w STORM Therapeutics w Cambridge. Laboratorium to ma znaczną renomę, ale nie wypracowaną przez lata, jak potentaci w branży – Astra Zeneca lub Pfizer. Jest to dość mała biotechnologiczna firma, która działa zaledwie od kilku lat i zajmuje się innowacyjnymi badaniami na lekiem na leukemię (białaczkę – przyp. red.), które są oparte o epigenetykę RNA. Temat ten był eksplorowany przez naukowców już wcześniej, ale nie w takim wymiarze. Laboratorium to znane jest przede wszystkim naukowcom. To pierwsza firma, której celem jest opracowanie leków modyfikujących enzymy, które powodują zmiany epigenetyczne w RNA. Tego nie było w nauce nigdy wcześniej!

Branie udziału w tym procesie jest ogromnym przywilejem. Będę miała szansę obserwować pierwsze badania kliniczne leku, które mają rozpocząć się w roku 2022, akurat wtedy, kiedy będę u nich pracować.

Rozważałam wiele innych miejsc na staż. To nie jest takie proste. Dostanie się na dobry „placement” jest trudne. Sama otrzymałam 12 odmów z różnych laboratoriów, a znam świetnych studentów, którzy otrzymali aż 20 odpowiedzi odmownych.

Teraz widzę, że dobrze się złożyło, że trafiam do STORM. Z perspektywy czasu widzę, że w takiej mniejszej, naukowej firmie odnajdę się lepiej niż w dużej.

FEM: Jak się przygotowywałaś do starania o staż?

 HS: To ważne zagadnienie, moim zdaniem. Wiele osób traktuje pierwszy rok studiów, jako okazję do imprezowania i poznawania ludzi. Nie traktuje tego czasu poważnie w sensie nauki, bo oceny z pierwszego roku nie wpływają znacząco na ocenę ogólną.

Uważam, że owszem, dobra aklimatyzacja jest ważna, ale ja zdecydowałam się robić więcej i wykorzystać ten pierwszy rok na uczelni do przygotowania się do stażu. Brałam m.in. udział w tzw. „shadowing” – były to miesięczne praktyki u mojego profesora w laboratorium.

Jeśli mogę coś doradzić przyszłym studentom, to właśnie wykorzystanie nieco „luźniejszego” pierwszego roku studiów na przygotowanie się do praktyk. Można brać udział w olimpiadach, projektach grupowych. To jest ważne przy późniejszym aplikowaniu na praktyki, które następuje po dwóch latach studiów.

FEM: Czy pamiętasz, kiedy – będąc jeszcze uczennicą – pomyślałaś o studiowaniu za granicą?

HS: Aplikując do IB Diploma Programme (dalej IB DP, Program Matury Międzynarodowej realizowany w Międzynarodowym Liceum Ogólnokształcącym we Wrocławiu – przyp. red.) było już dla mnie oczywiste, że zainwestuję ten czas w przygotowanie do studiów zagranicznych. Chciałam wyjechać, pożyć samodzielnie w innej kulturze. A że Wielkiej Brytanii dużo inwestuje się w naukę i w biotechnologię, był to więc dla mnie dość naturalny kierunek.

FEM: Czy podejmując naukę w IB DP już wiedziałaś, że będziesz studiowała kierunki biologiczne, czy to się jeszcze później zmieniało?

HS: Niekoniecznie! To się akurat bardzo zmieniło. Po pierwszych 3 miesiącach w 2. klasie liceum musieliśmy wybrać Higher Level Subjects i tu duży wpływ odegrali nauczyciele, bo moim pierwotnym planem były studia związane z geografią. Ale Pan Jakub Grzeszczuk, znany wszystkim w szkole, został naszym nauczycielem biologii i jego entuzjazm i pasja do tego, czego uczy, przekonały mnie, że chyba jednak biologia to dziedzina, którą chciałabym studiować. Przy przerabianiu bardziej specjalistycznych tematów w liceum, wykrystalizowało się, że będzie to biologia molekularna.

FEM: Podejmując naukę w IB DP miałaś jakieś wyobrażenia o studiach zagranicznych. Czy sam fakt nauki do Matury Międzynarodowej zahartował Cię jakoś do dalszych wyzwań związanych ze studiami zagranicznymi?

HS: Myślałam, że się zahartowałam (śmiech). Wszyscy mówili, że po IB już nic trudniejszego w życiu nie przyjdzie, ale… przyszło. I wydaje mi się, że 1. rok studiów jest OK, ale trzeba przygotować się mentalnie, że drugi jest dużo trudniejszy. Nie można „odpuszczać sobie” na pierwszym roku!

Nie chodzi o zapamiętywanie dużej ilości materiału, ale przede wszystkim krytyczne myślenie i właśnie pod tym względem IB DP bardzo dobrze mnie przygotowało, bo na drugim roku trzeba już umieć aplikować wiedzę do rozwiązywania konkretnych problemów, zwłaszcza podczas zajęć w laboratoriach, przy pisaniu esejów i raportów. Widzę, że po edukacji w IB przychodzi mi to dużo łatwiej niż moim znajomym z kierunku bez takiego przygotowania.

FEM: W MLO organizowaliśmy spotkania z przedstawicielami uczelni wyższych, w tym zagranicznych i ze studentami. Jakie było Twoje nastawienie wtedy, gdy na nich patrzyłaś? Miałaś poczucie, że studia zagraniczne są osiągalne też dla Ciebie?

HS: Wydawało mi się, że jest to osiągalne i że nastąpi. Może powinnam była uważniej słuchać studentów, bo pewnie ich doświadczenie by mi się teraz przydało.

Z obecnej perspektywy miałabym bardzo dużo porad dla przyszłych studentów, co może im się przydać i jak wykorzystać IB, które bardzo się przydaje, gdy się idzie na studia. Tylko trzeba wiedzieć, jak z tego skorzystać.

FEM: Nawiązałaś do sprawy, o którą chciałam zapytać później: czy byłabyś gotowa – po pandemii – spotkać się z aktualnymi uczniami MLO i podzielić się swoją praktyczną wiedzą, o której teraz rozmawiamy?

HS: Oczywiście! Są takie elementy IB DP, które można bardzo dobrze wykorzystać dla własnego dobra i nie marnować czasu w liceum. Na przykład CAS (Community and Service, program zaangażowania społecznego – komponent edukacji IB – przyp.red), który bardzo się przydaje, tylko trzeba rozumieć, po co on jest.

W ramach CAS sporo czasu spędziłam na aktywnościach typu pieczenie ciast, ale z perspektywy czasu widzę, że mogłam robić inne rzeczy, które przydałyby mi się teraz bardziej na stażu. Jeśli wykorzysta się tę okazję, to naprawdę można sobie pomóc, bo aplikacje na „placement” składa się już po pierwszym roku studiów, a to jest zaledwie rok po skończeniu LO, więc trudno wypracować sobie jakieś niesamowite inne doświadczenia.

FEM: To mi przywodzi na myśl, że uczniowie powinni spotykać się ze studentami znacznie wcześniej niż się faktycznie spotykają, czyli nie pod koniec szkoły średniej, ale na jej początku, by optymalnie wyobrazić sobie, do czego poszczególne elementy edukacji IB przydadzą im się w dalszej perspektywie. Z pewnością skorzystamy zatem z tej okazji i Twojej gotowości, by dzielić się doświadczeniem!

Jakie aspekty edukacji w systemie IB, w IB DP i wcześniejsze z IB Middle Years Programme (również w szkole podstawowej ATUT) okazują się szczególnie przydatne na etapie, na którym teraz jesteś? Mam na myśli nie tylko sprawy naukowe, ale o te elementy, które sprzyjają rozwojowi osobowości, zdobywaniu umiejętności.

HS: Na pewno – projekty grupowe. W MYP jest ogromny nacisk na projekty, prezentacje, mówienie, wystąpienia przed publicznością. Na pierwszym roku studiów okazało się, że wiele osób ma z tym problem, bo nie jest do takiej formy przyzwyczajonych, a ja po IB – owszem. Na 12 osób na moim roku 5 jest po edukacji IB i widać od razu, które osoby mają za sobą edukację IB po sposobie, jak prezentują.

Druga rzecz – to myślenie krytyczne; co zrobiliśmy źle, a co dobrze. To bardzo się przydaje na uczelni przy różnych pracach, przy pisaniu raportów, ale i przy aplikowaniu o pracę, bo można podać przykłady, gdzie popełniło się błąd i jak się z niego poprawiło i jak przez lata nabyło się nowe umiejętności. Umiejętność refleksji nad sobą bardzo się przydaje.

FEM: To się przydało, gdy szukałaś stażu?

HS: Zdecydowanie! Przy staraniach o staż trzeba nie tylko wysłać CV, ale i „cover letter” (list intencyjny). Czytałam listy innych studentów, ale i sama napisałam ich ponad 20 i po roku widzę, jak z listu na list były coraz lepsze. Ważne, by pokazać swoje „transferable skills”, czego nauczyłam się z własnego procesu uczenia się, refleksję nad samorozwojem.

FEM: Jak wspominasz pod względem emocjonalnym Twoje pierwsze zetknięcie się z uczelnią zagraniczną? Szok, czy raczej ekscytacja? Czy pojawiły się jakieś niespodziewane trudności i jeśli tak, czy i jak sobie z nimi poradziłaś?

HS: Tylko i wyłącznie ekscytacja. Na pierwszym roku byłam dosłownie w stanie euforii. Nie miałam problemów z aklimatyzacją, z koniecznością samodzielnej nauki, zorganizowania sobie życia i czasu. Ale to jest wyłącznie moje osobiste doświadczenie. Moja bliska koleżanka – Polka miała zupełnie inne doświadczenia. Czuła się zagubiona i przytłoczona tym, że musi sama sobie wiele rzeczy zorganizować. To sprawa bardzo indywidualna.

Rzeczą, którą łączy mnie i moich znajomych studiujących w Wielkiej Brytanii jest fakt, że przyjeżdżamy do Anglii z poczuciem, że umiemy dobrze mówić po angielsku i szybko się zaaklimatyzujemy w tej społeczności, bo uczyliśmy się języka przez wiele lat i to w programie międzynarodowym. Tymczasem, trafiając w angielską kulturę, nie udaje się tak od razu zaprzyjaźnić z Anglikami. Większość moich tutejszych przyjaciół to „internationals”. Moja grupa znajomych to głównie młodzież z Indii, Chin, mało w niej rodowitych Anglików. Trudno się do nich „przebić”; mają swój własny slang i subkulturę. Widuje się trzymających się razem Brytyjczyków i odrębne, trzymające się razem grupy „internationals”. Podobne odczucia mają moi znajomi studiujący w Londynie, Newcastle, Cambridge…

FEM: Czy to było rozczarowanie?

HS: Niekoniecznie rozczarowanie. Zwłaszcza po szkole IB, gdy ma się dużo osób różnych narodowości w klasie i przywyka do przyjaźni z ludźmi z różnych kultur. Jeśli znajdę się sama w grupie Brytyjczyków, czuję lekki stres, ale to z czasem mija i człowiek się przyzwyczaja.

FEM: Czy pod względem przystosowania się do trybu nauki na brytyjskiej uczelni było trudno? To nie było chyba, jak rozumiem, przytłaczające, bo miałaś czas na pierwszym roku, by się przygotować do nowego życia na uczelni?

HS: Tak, i to jest duża różnica w porównaniu z polskimi uczelniami, jak słyszę od osób studiujących w Polsce. Mieliśmy na pierwszym roku relatywnie mało wykładów, bo 8-9 godzin tygodniowo, ale bardzo duży nacisk jest na projekty, poznawanie, pracę indywidualną.

Podoba mi się, że z tych studiów można „wyciągnąć” tyle, ile człowiek chce. Nie jesteśmy tak obarczeni nauką, że na nic innego już nie pozostaje czasu. Ale jeśli się chce, można się angażować. Ja jestem zaangażowana w 3 różne projekty naukowe, wykraczające poza program moich studiów i do tego biorę udział w wolontariacie w trzech różnych miejscach. I da się to wszystko zrobić i jednocześnie nie odbywa się to kosztem nauki.

Jeśli dla kogoś studiowanie jest nieco trudniejsze, to ma dość czasu by skupić się wyłącznie na studiach, niekoniecznie angażując się w te dodatkowe projekty. A to jest coś, co moi znajomi z Polski krytykowali uważając, że mamy za dużo „luzu”. Ale tak nie jest! Aby osiągnąć najwyższy poziom, dobre oceny i tak trzeba się dużo dodatkowo uczyć. Ale swoboda kształtowania własnego czasu bardzo mi się podoba.

FEM: Swoboda, ale związana z odpowiedzialnością i zaufaniem, że student sam potrafi wyznaczyć sobie priorytety i adekwatnie zagospodarować czas…

HS: Zdecydowanie! Dobre jest też to, że faktycznie uczymy się starannie wybranych, tematów. Pamiętam dobrze, czego się uczyłam na pierwszym roku, tematy przewijają się przez wszystkie 3 lata studiów i nie są od siebie odizolowane. Pod tym względem system angielski bardzo mi się podoba.

FEM: Czy zdradzisz, w jakie projekty studenckie się angażujesz?

HS: Uczestniczę w konkursie biosyntetycznym, w który mogą brać udział wszystkie uniwersytety świata. Na uczelni zostaje wybrana drużyna, która otrzymuje do dyspozycji laboratoria, a zespół studentów sam musi zdecydować, co chce robić, musi zdobyć fundusze na projekt i go zrealizować. Na koniec, jesienią odbywa się konferencja naukowa, podczas której zespoły z różnych uniwersytetów prezentują swoje dokonania, a nagradzane są te najlepsze.

Jestem też wiceprzewodniczącą stowarzyszenia studentów kierunków biologicznych na mojej uczelni. Organizujemy rozmowy ze znanymi postaciami ze świata nauk biologicznych, zarówno z naukowcami z uczelni, jak i osób działających na przykład w przemyśle. Naszą misją jest umożliwianie kontaktów studentów z takimi profesjonalistami, aby mogli sobie wyobrazić, jak może wyglądać ich przyszła kariera.

Od redakcji: o wywiadzie przeprowadzonym przez Hanię z prof. Matthew Cobb’em pisaliśmy w naszych mediach. W mediach społecznościowych można zapoznać się z działalnością stowarzyszenia Molecular Network: https://instagram.com/molecularnetwork?igshid=te6b0p7xelxphttps://m.facebook.com/story.php?story_fbid=241756520961621&id=108755587595049

FEM: Myślę, że ten pierwszy projekt też może mieć spore znaczenie dla Twojej przyszłej kariery.

HS: Zdecydowanie! IGEM w CV wygląda świetnie. Wszystkie aplikacje na staż, które wysłałam, a w których wspomniałam o tym projekcie, zostały zaakceptowane. Renoma projektu jest duża i to podziałało. Istnieją też inne projekty, w które warto się angażować, szczególnie na pierwszym roku, bo na drugim może to być już trudne.

FEM: Czy z wiedzą z dzisiejszej perspektywy na zagraniczne studia przygotowywałabyś się inaczej niż to robiłaś?

HS: Nie. Wydaje mi się, że wszystkie uniwersytety brytyjskie bardzo interesują się tym, by student się zaaklimatyzował, znalazł dla siebie grupy studenckie i dobrze się poczuł.

FEM: Jakie aspekty obecnych studiów są najbardziej stymulujące dla Twojego rozwoju nie tylko naukowego, ale i osobistego?

HS: Wydaje mi się, że ważny jest kontakt z osobami, którzy są pionierami w swoich dziedzinach nauki. Sam fakt, że naszymi wykładowcami są liderzy pewnych dziedzin jest niesamowicie stymulujący, bo student ma świadomość, że może zadać pytanie komuś, kto coś wynalazł, kto zajmuje się ściśle tym akurat aspektem danej nauki, którą wykłada. Druga sprawa to otoczenie niesamowicie ambitnych ludzi – zaangażowanych studentów.

FEM: Gdzie się widzisz zawodowo za 10 lat? Wiem, że to trudne pytanie…

HS: Moją dziedziną jest nauka, twardy „research”. Za 10 lat widzę się jako „lead scientist” jakiegoś laboratorium. Chciałabym nadzorować jakieś badania, pracować z ludźmi. Szczególnie ciekawy jest dla mnie styk nauki z medycyną. Gdzie nie uprawia się nauki dla niej samej, ale gdzie przenosi się ona na konkretne działania dla zdrowia. Myślę, że pozostanę przy molekularnej biologii i chemii, ale zobaczymy jeszcze…

FEM: Czy czujesz predyspozycje do zarządzania ludźmi, zespołem?

HS: Nie tyle do zarządzania ludźmi, a bardziej zarządzania projektami, procesem projektu. Jestem wiceprzewodniczącą projektu i chciałabym działać kreatywnie, inicjować nowe badania.

FEM: Nie zraża Cię, że lider projektu musi też poszukiwać źródeł finansowania i zarządzać budżetem projektu, odpowiadać za powodzenie inicjatywy?

HS: Nie. Nie boję się tego. Ani „nieudanych” projektów. Oswoiło mnie z nauką to, że nie ma w niej w zasadzie złych badań. Nieudane badanie to też jest wartość. W nauce nie ma złych pytań i złych odpowiedzi.

FEM: To piękne podsumowanie naszego spotkania. W takim razie raz jeszcze serdecznie zapraszam Cię na spotkanie z naszymi uczniami, gdy tylko się skończy pandemia i będzie się można spotkać osobiście!

HS: Z radością! Na razie chciałabym, aby uczniowie zapamiętali, że CAS jest naprawdę przydatny. I ja i Lila, moja koleżanka, która teraz studiuje w Newcastle, cały czas korzystamy z doświadczeń z CAS. Nawet fakt, że „zawaliłam” w pierwszym podejściu mój Extended Essay (ważny element IB DP – przyp. red.) okazuje się wartościowy. Na interview na staż opowiadałam o tym niepowodzeniu i jakie wyciągnęłam z niego wnioski. I to się podobało!

FEM: Wspaniale! Dziękuję serdecznie za wywiad i do zobaczenia ponownie w MLO!

W imieniu FEM wywiad przeprowadziła Monika Śliwińska-Długosz